niedziela, 9 października 2011

La lalal lalallaa llalala

Wy sobie teraz smacznie spicie, a ja siedze na lotnisku w SF i czekam. Jeszcze 2.5h do check inu (do checkinu!!). Do lotu z 5.5h. A lot 17h, czy 15 (przy tej dlugosci to juz chyba zadna roznica). Ciezko obliczyc dlugosc tego lotu, bo technicznie to wylatuje 08 Oct wieczorem, a przylatuje 10 Oct rano, wiec technicznie 2 dni. Wszystko dlatego. ze przekraczam 180 poludnik. Mniejsza z tym. Niech patron ludzi znudzonych ma mnie w swojej opiece :) Czekanie czekaniem, nuda nuda, wiem ze nie moge za bardzo marudzic, bo szlag Was trafi ;) Obawiam sie jednak ze strzele sobie pare drinkow z tej nudy i wtedy moge sie z Wami podzielic jakimis moimi przemysleniami. A to juz jest ryzyko powazne ;)


4 komentarze:

  1. Leci z SF do Auckland przekraczając przy tym 180 południk i jeszcze narzeka :P Jak Ci nudno, to za czytanie się weź, a nie tylko ten komputer i internet (tak zawsze mawiała moja mama, gdy lektur nie czytałem) :P

    Tak btw to ciekawe co się robi z tyłkiem po 15-17h siedzenia? To dopiero doświadczenie! ;)

    Gładkiego lotu! (tak się podobno mawia.. nie wiem gdzie..).

    OdpowiedzUsuń
  2. jo placze jak mala dziewczynka, a my zapier... w robocie po uszy. serio dude ... get a life :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Marudzenie ze ktos marudzi to tez marudzenie:) a marudzenie ze ktos jezdzi zaraz po powrocie z wyjazdu Sobek to hipokryzja zwyczajna;)

    OdpowiedzUsuń